poniedziałek, 16 listopada 2015

#2 - czyli easy come and do not want to leave.


"W życiu bowiem istnieją rzeczy,
 o które warto walczyć do samego końca"

[M]
  Obudziły mnie promienie słoneczne wdzierające się do mojego pokoju na poddaszu poprzez niezasłonięte do końca okno. Niechętnie otworzyłem swojego powieki, kiedy już to zrobiłem nie widziałem za dobrze.  Przetarłem oczy ręką i od razu lepiej, rozprowadzając swój wzrok po pomieszczeniu poznawałem codziennie rano swoje otoczenie na nowo, co zawsze wywoływało uśmiech na mojej twarzy. Na małej, drewnianej szafce nocnej leżała niewielka, biała karteczka. Kto inny jak nie mama może takie coś po sobie zostawić? Sięgnąłem po nią, cały czas  z twarzy nie schodził mi uśmiech. Wziąłem do dłoni mały kawałek jasnego papieru z napisaną treścią i zacząłem po woli czytać.
  „Synku!
  Pojechałam razem z Kubusiem na zakupy, powinniśmy być wcześniej niż się tylko obejrzysz. Mam nadzieję, że się wyspałeś bo hałasu nie małego narobiłeś wracając do domu w nocy. P.S. Liczę na jakieś normalne wytłumaczenie.
  Mama :*”
  Czytając liścik od rodzicielki poczułem, że nie mogę już dłużej w sobie tłumić śmiechu i nagle nastał „wielki wybuch”. Może zacznijmy od tego co się stało tej nocy. Na pewno to nie ja narobiłem tyle hałasu w nocy tylko Piotrek, któremu zachciało się pić. Nie moja wina, że trudno było mu się zmieścić w drzwiach wejściowych do naszego domu, choć jest o wiele szczuplejszy ode mnie. Myśląc o tym wydarzeniu z dzisiejszej nocy w głowie pojawiał mi się tylko jeden obraz, ten który przedstawiał pijącego wodę na ziemi, pod ścianą Piotrka.
  -Oj Piotrek! –pomyślałem śmiejąc się przy czym kręciłem niezadowalająco głową. –Ciekawe czy Justynka wpuściła go do domu. –chwilę się zastanawiałem, ale odpowiedź była logiczna. –Pewnie, że wpuściła. –zaśmiałem się pod nosem spoglądając przez okno.
  Jak na zbliżający się październik a początek jesieni nie była to jakaś zła pogoda, aby ją od razu jakoś wielce krytykować. Usiadłem na brzegu łóżka po czym zacząłem się rozciągać na wszystkie możliwe sposoby. Spałem twardo i źle, iż nie mogłem zrobić kilku podstawowych rozciągnięć. Wstałem energicznie i podszedłem bliżej okna, aby mógł teraz zaobserwować dzisiejszą pogodę. Świeciło słońce czyli to czego nam ostatnio brakowało, stało się naszym rzadkim gościem co nie było jakimś za dobrym faktem. Nie ukrywam, że tęskniłem za takimi porankami kiedy budziło mnie właśnie ono. No, ale trzeba było jeszcze kilka dni poczekać, aby zobaczyć tą naszą piękną, jakże złotą jesień, na którą nie jeden czeka!
  Po wzięciu prysznicu udałem się na dół do kuchni, aby przygotować sobie coś do zjedzenia na śniadanie. Czułem się odprężony a zarazem jak nowo narodzony! Taki prysznic w gorących strumieniach wody to jak ochronienie z jasnego nieba. Zawsze mi pomagał a dzisiaj nie było żadnego wyjątku. Ale we mnie błogostan od samego rana, jak nigdy! A mogę to zasłużyć nikomu innemu jak jej, mojej kochanej mamie i jej poranne słowa. Kątem oka zerknąłem na zegar ścienny, który wskazywał punkt dziewiątą. No to nieźle pospałem. –westchnąłem głośno.
  Wyłożyłem z lodówki i szafek na stół kilka niezbędnych mi rzeczy do przygotowania smakowitych kanapek. Posmarowałem masłem dwie skibki chleba słonecznikowego na co ułożyłem po plasterku szynki wraz z żółtym serem, na który położyłem ukrojonego wcześniej pomidora co przyozdobiłem drobno posiekanym szczypiorkiem. Takie oto kolorowe kanapeczki usadowiłem na porcelanowym talerzu po czym wspólnie z nimi ruszyłem do salonu na kanapę. Tak jak codziennie rano zalogowałem się na poczcie internetowej i zacząłem sprawdzać swoją skrzynkę z wiadomościami. Na moje szczęście dziś nie było ich w masowych ilościach, co bardzo mnie ucieszyło, nic tylko dziękować nadawcom za taki dzień! Nagle rozdzwonił się mój telefon, spojrzałem na jego wyświetlacz „Mustaf”. Bez wahania wcisnąłem zieloną słuchawkę i już po chwili słyszałem dobiegający z drugiej strony jego donośny jak i zarażający śmiech co spowodowało, że i ja również zacząłem lekko się śmiać.
  -Wyspałeś się? –rzucił na początek roześmiany. Od razu mogę wywnioskować, że to wynik wczorajszego wieczoru.
  -I jak tam Maciuś, masz zamiar coś dalej z tym robić, czy dajesz sobie spokój? –w mojej głowie zabrzmiał jej głos – moja podświadomość.
  -Walczę do końca! –rzuciłem sam do siebie na odpowiedź zadaną przez „przyjaciółkę”. -Jak najbardziej, ale widzę, że ciebie to zabolało. –uśmiechnąłem się pod nosem przypominając sobie obraz pijącego Dawida. –Dobra nie owijajmy w bawełnę, mam do ciebie sprawę i to konkretną, nie możesz tego schrzanić. –zacząłem z lekką ironią. Tak szczerze to od takich pierdoł jak obczajanie ludzi poprzez Internet jest nie kto inny jak Piotrek, ale coś czuję, że dziś ani jutro nie będzie można na nim polegać a mi cholernie na tym zależy. Na niczym innym jak na tym, właśnie na niej.  
  -Wiesz Maciuś, że ja zawsze służę pomocą…
  -Tak wiem, ale mniejsza w tym. –przerwałem mu. –Wyślę ci na emaila jej zdjęcie i dowiesz się wszystkiego o jej osobie. –zapanowała cisza, po obu stronach. -Jak się nazywa, skąd jest, czy ma rodzeństwo, co studiuje, czym zajmuje się na co dzień, jej hobby itd. Mam nadzieję, że wykonasz zadanie jak najszybciej. –rzuciłem najszybciej jak tylko się dało, dzięki czemu dopadła mnie zadyszka.
  -Można powiedzieć, że rozumiem. –odpowiedział nieco ciszej a ja wyczułem, że przerzuca oczami, tak jak baba. –Daj mi z jakieś pół godziny. –podsumował całą naszą rozmowę po czym o moje uszy odbił się krótki sygnał dobiegający z urządzenia co oznaczało, że rozmówca zakończył konwersację.
  [D]
  Nie chcę nawet myśleć co znowu wymyślił nasz pan „idealny”. Nie chcę wiedzieć w co on chce się w ogóle pakować. Mało mu, że został odsunięty od kadry „A”? Nie będę ratować mu tyłka jak namiesza, nawet palcem nie kiwnę. No, ale jak poprosił to zrobię, przynajmniej zajmę się czymś pożytecznym. No tak, szukanie informacji dla Maćka idealny sposób za zabicie nudy! Gratulacje Dawid, gromkie brawa!
  Po pomieszczeniu rozległ się krótki a zarazem głośny dźwięk dobiegający z mojego laptopa a dokładniej poczty internetowej, który oznaczał nową wiadomość w skrzynce. Tak jak myślałem była od Maćka, otworzyłem ją z zaciekawieniem i dostrzegłem załącznik. Najechałem kursorem na plik i kliknąłem w lewy przycisk myszy, chwilę czekałem aż się załączy. Po chwili moim oczom ukazała się podobizna czyjejś kobiety. I, że z tego zdjęcia mam wyciągnąć jakiekolwiek informacje? –zapytałem zdziwiony sam siebie. Ujrzałem do góry link do tego zdjęcia, wygląda na to, że pochodzi ze strony AWF-u. No to połowa sukcesu za nami Dawidzie. –westchnąłem z ulgą. Wszedłem w wyszukiwarkę i wystukałem w klawiaturze pełną nazwę uczelni. Kliknąłem w wyświetlony przekaźnik i zacząłem szukać w odpowiedniej zagródce. Jest! –krzyknąłem z radości w myślach widząc jej podobiznę. Przeniosłem wzrok nieco niżej dostrzegając jej imię jak i nazwisko.
   Otworzyłem drugą kartę i uważnie przekopiowałem jej nazwę. Po kliknięciu w prawym  rogu lupki wyskoczyło mi mnóstwo wyników. Kliknąłem „GRAFIKA”, aby się upewnić czy aby na pewno to ta sama studentka. No tak, Internet się nie mylił z resztą tak jak i ja. Wszedłem w najwyżej oceniony wynik i moim oczom ukazał się dość długi, ciągły tekst komentatorski z jakiegoś konkursu. Zatopiłem się w tekście i zacząłem czytać powoli, ale ze zrozumieniem. No nieźle się to zapowiada… -pomyślałem śmiejąc się pod nosem.
  Szybko sięgnąłem do kieszeni spodni po swój telefon. Spośród wielu kontaktów wybrałem jeden, Maćka i przydusiłem palcem zielony punkt, dzięki któremu usłyszałem sygnał łączenia. Już po pierwszym sygnale o moje uszy odbił się odzew dobiegający z drugiej strony.
  -No to teraz uważnie słuchaj. –rzuciłem śmiało na początek.
  -Już? –zapytał oszołomiony.
  -Więc tak, studiuje na AWF od dwóch lat kierunek turystyka i rekreacja, ten rok jest jej ostatnim rokiem na akademii, śpiesz się do Krakowa, oj śpiesz. –zacząłem się śmiać co widocznie nie spodobało się mojemu rozmówcy, iż głośno chrząknął. -No co jeszcze, ma rodzeństwo z tego co wynika to starszego brata. Wiesz co, wyślę ci link to sobie sam poczytasz o tej panience. No, ale muszę przyznać, ze niezły kwiatuszek z tej dziewczyny. Nic nie mówię, ale…
  -Tego kwiatu jest pół światu… -wciął mi się w słowa.
  -No dokładnie. –przytaknąłem zrozumiale.
  -Ja i tak myślę, że jest inna, całkiem inna niż te wszystkie. Zjawiskowa. –nastąpiła grobowa cisza, którą po chwili wygonił Maciek wraz ze swoimi poglądami. –Mów sobie jak chcesz, ale każdy ma swoje typy. Widocznie ona nie należy do twojej TOP10, ale u mnie jest na prowadzeniu.
  -Dobra, dobra bo mi tu rachunek się drukuje. –dodałem, aby go spłoszyć.
  -Przesyłaj linka to będziesz mieć święty spokój, możesz nawet o tym zapomnieć. Masz rację to moja sprawa nie twoja z kim będę się zadawać. Żegnam.
  -Poczekaj, poczekaj. –w mojej głowie pojawiło się mnóstwo pytań a pod nimi odpowiedzi na powyższe zapytania. Może nie będzie wcale tak źle jak to sobie wyobrażałem. Czemu miałbym nie skorzystać z takiej okazji jak zabawa w odnajdywanie ukochanej kumpla. Tak naprawdę to takie coś może mi wyjść jedynie na dobre. A wracając do wczorajszej dyskusji na temat wolności to mają zupełną rację co do czego. Zobowiązałem się do pełnienia roli w naszym związku jaki tworzę wraz z Martą. Taki Stoch, Piotrek czy Stefek, już nie wspomnę o Janku i Klemensie, ci to dopiero mają jazdę w domu z tymi dziećmi. Biedny Kamil ma tylko Ewcie, reszta ma wesołą familię. No nie ukrywam, że i mnie też to czeka i to już nie długo. –Nie daj mi tak łatwo się z tym tematem rozstawać, jak już mnie w to wplątałeś to dążymy razem do celu, co nie?! Tworzymy team, więc nie gadaj mi o jakimś przebacz. Pomogę ci w szukaniu tej ślicznotki. –końcowe słowo podkreśliłem.
   [A]
  Tego mi właśnie brakowało – poranny trening na stadionie akademii! Pogoda dopisywała, padające promienie słoneczne na moją twarz ogrzewały całe moje ciało dzięki czemu nie był potrzeby, aby ubrać jakąkolwiek bluzę. Była ona w tym momencie zbędna. Po zakończeniu ćwiczeń wróciłam do swojego pokoju.
  Pierwsze co zrobiłam to było ściągnięcie wszystkich nie potrzebnych ubrań z siebie i czym prędzej popędziłam do łazienki pod prysznic, by się odświeżyć. Wchodząc na brodzik odkręciłam wodę i ze słuchawki zaczęły lecieć gorące strumienie. Wokoło mnie wszystko zaczęło parować. Dotykając pierwsze krople przez moje ciało przeszły dreszcze, które były spowodowane temperaturą tej cieczy. Nałożyłam na swoje ciało żel pod prysznic robiąc przy tym nie małą piane po czym mogłam rozkoszować się zapachem świeżo upieczonego biszkoptu z borówkami. Taka kąpiel jest najlepszym sposobem na rozluźnienie się dla studenta po niemałym treningu. Oczywiście, że są jeszcze inne wyjścia, takie jak: wyjście do Spa, aby nieco rozluźnić te wszystkie mięśnie, czy też jakieś sauny. Co dla mnie zawsze jest planem „B”. Zakręcając wodę wyszłam z tego zaparowanego miejsca owijając się we frotowy ręcznik.
  Ubrana w krótkie, luźne, jeansowe szorty i kremowy sweter powróciłam do pomieszczenia obok. Do czajnika nalałam wodę z kranu i wstawiłam, by się zagotowała na herbatę. Do mojego ulubionego kubka w kolorowe groszki wrzuciłam saszetkę z zieloną herbatą. Zerknęłam na zegar, wskazywał dziewiątą-piętnaście, po czym wywnioskowałam, że wylewałam z siebie poty przez dobre 2 godziny, iż wstałam przed siódmą nad ranem. Usłyszałam głośny jak i denerwujący gwizd urządzenia, w którym właśnie wrzał tlenek wodoru. Szybko go wyłączyłam i zaczęłam nalewać wrzątek do szklanki, uważnie obserwując zachodzącą w niej dyfuzję gdy powoli zaczął rozprzestrzeniać się odcień zieleni.
  -Co tutaj w takim wielkim Krakowie robi taka zjawiskowa Słowaczka? –z zachwytu wyrwał mnie głos, który dobiegał zza mnie. Byłam go spragniona jak nigdy dotąd czułam jak na mnie wpływa, nawet żaden męski głos dotąd tak na mnie nie działał. Było w nim pełno tajemnicy i czegoś co ciągnie, aby to odkryć. Był wyjątkowy…
-O matko! –szybko zareagowałam na jej widok. Wpadłam w jej ramiona i tuliłam się do niej jak wariatka a może jak mała dziewczynka do swojej starszej siostry.
-Miła reakcja. –powiedziała odklejając się ode mnie. Jej wzrok zaczął śledzić każdy szczegół naszego wspólnego mieszkanka. Zatrzymała się na jednej rzeczy, moje łóżko.
  -No co, przecież ty zawsze od okna miałaś co nie? –spojrzałam się na nią z zapytaniem na co się lekko uśmiechnęła. –No, ale jeśli wolisz od ściany nie ma sprawy. Mi to bez różnicy. –szybko zaczęłam kontynuować co wywołało cichy śmiech ze strony mojej lokatorki.
  -Nie chodzi mi o to wariatko. –posłałam jej krótkie, niezrozumiałe spojrzenie. –Sama spójrz na nie. –bez żadnych sprzeciwów zerknęłam na nie. Leżały na nim moje leginsy z nogawkami 7/8 w różnobarwne kwiaty, czarna koszulka i buty do biegania w rażącym różu.
-Przepraszam, tak odruchowo tutaj wylądowały. Dopiero co wyszłam spod prysznica sama widzisz w jakim stanie są moje włosy. –rzuciłam szybko na usprawiedliwienie przeczesując palcami swoje ciemne długie włosy.
-Wiesz dobrze, że tego nie znoszę…
  -Tak, tak wiem. Czyścioszek z ciebie nie mały. –podarowałam jej buziaka w policzek i zniknęłam jej z oczu udając się do łazienki.
  Kasia nie raz zwracała mi o to uwagę, iż od małego dziecka musiała mieć wszystko poukładane i mieć we wszystkim porządek, no i zostało jej tak do dziś. Stałam przed niewielkim lustrem wiszącym nad umywalką. W prawej ręce trzymałam szczotkę, którą rozczesywałam swoje pasma włosów, natomiast w drugiej znajdowała się suszarka, którą również używałam do ich suszenia. Pamiętam jak wszystkie dziewczynki w podstawówce i późniejszych okresach życia, aż do dziś zazdrościły mi moich włosów. Od najmłodszych lat byłam drobną „czarnulką” - tak na mnie wołali pomimo tego, że cały czas wyglądam bardziej na brunetkę. Kiedy przychodzi zima moje włosy momentalnie ciemnieją i są kruczoczarne co idealnie pasuje do moich ciemnych, czekoladowych tęczówek, a może i nawet czarnych.
  [K]
  Powróciłam i ja na uczelnię, panna optymistyczna. W ogóle dlaczego akurat optymistyczna? Wytłumaczy mi ktoś logicznie dlaczego podziwiam wszystkich z osobna za to co robią, tych wielkich i tych mniej znanych. Może dlatego, że każdy jest zróżnicowany, każdy z nas, każdy człowiek jest zróżnicowany genetycznie co nie powinno przeszkadzać innym. Trzeba być tolerancyjnym, tolerować każdego z osobna, iż każdy jest inny. Nikt nie zabroni nikomu, by nie być sobą. Każdy jest piękny na swój sposób, wyłącznie na swój. Bycie sztucznym, udawanie kogoś, upodobnianie się do swoich idoli nie jest to dobra droga do sukcesu. Ba! On oddala nas od tego. Niby proste a jednak stoi za tym wielki znak zapytania! Muszę przyznać, że chodzę z głową w chmurach, lecz utrzymuje mnie twarde stąpanie po ziemi. Czasem mącę we wszystkim, co wywołane jest moja ciekawością świata. Mówi to przyszła pani pedagog/psycholog. Czemu akurat pedagog czy psycholog?
  Liceum o profilu pedagogicznym, studia wychowania fizycznego. Czy to z tym się w ogóle razem je? Jak wybrałam to teraz muszę się męczyć, nie cofnę czasu. Trzeba było myśleć wcześniej Kaśka! Zanim zaniosłaś te durne papiery. Ale dużo zawdzięczam tejże akademii. Na przykład taka Adela. Młoda, piękna Słowaczka, która przyjechała do Polski studiować nie znając za dobrze naszego ojczystego języka. No i co by zrobiła bez kochanej Kasiuni u swojego boku. Zagubiła, by się w tym wszystkim. Przyjeżdżając po wolnych terminach szło jej o wiele lepiej. A kogo to zasługa, kto jej pomógł i naprowadził ją na właściwy tor? Ja! Nic tylko być dumną z siebie samej.
  Czasami jestem aż za bardzo nastawiona, uparta na coś, za wszelką cenę dążę do tego, a gdy już mi się uda to jestem w niebiosach! Można powiedzieć, że bycie taką  optymistką jest dość interesujące. Taki człowiek od razu inaczej spogląda na otaczający go świat, jest nim wręcz zachwycony! Nie ukrywam, że czasem też mam chwile słabości kiedy co mi nie wyjdzie, nie pójdzie po mojej myśli. Wtedy jestem całkiem inną osobą. Nie zachwyca już mnie nic, jestem smętna i nie do towarzystwa. „50 twarzy Kasiuni” tak jak ja to nazywam.


~~*~~
Cześć i czołem!
Nie było lekko, ale jestem razem z nowym rozdziałem. Na początku chciałabym zapytać o jedną dość istotną rzecz. Skąd wzięłyście ten pomysł, że to właśnie Adele poszukał Maciek. No powiem, że wasza wyobraźnia nie ma granic! Co oznacza tylko dobre.
No co by tu pisać o tym rozdziale... Chyba wolałabym oddać to w wasze ręce i abyście właśnie wy napisały coś o tym rozdziale. Coś ode mnie chociaż na jego temat: poznałyście Kasię - dość słynną współlokatorkę i przyjaciółkę Adeli. Spostrzeżenia Dawida na temat "zauroczenia" Maćka. No nie wiem co jeszcze. Help me!
Usprawiedliwienie!
Rozdział dopiero dziś z powodu, za który bardzo przepraszam no, ale co zrobić. A mianowicie powodem tych spóźnień jest nie kto inny jak szkoła i moje codzienne obowiązki. Niestety w weekendy nie ma mnie praktycznie w domu co oznacza, że nie mam za bardzo kiedy pisać nowe rozdziały. Nic nie poradzę na to... Zachciało się tylu rzeczy to trzeba ponosić te konsekwencje. Do tego dochodzi drugie opowiadanie zobaczymy co to będzie. Trzymajcie kciuki!
Pozdrawiam, Alutka :*

P.S. Ogłaszam, że od dnia dzisiejszego nowe rozdziały będą dodawane regularnie co trzy tygodnie w soboty około godziny 17:00 (postaram się tego trzymać chociaż wiem, że nie będzie łatwo, a zawieszać bloga nie chcę!).

P.S.2. Mam prośbę do was. Zapewne wiecie, że nie jedna z nas lubi czytać inne blogi. Więc misja dla was w miarę możliwości w zakładce Wy dodawajcie komentarze z linkami do swoich blogów, które prowadzicie bądź, które czytacie albo coś podobnego. Trzymam za was kciuki!